Emocje

10 lat temu

18 stycznia 2019

10 lat temu.

Wszyscy chcieliśmy być wiecznie nastolatkami. Móc spotykać się wieczorami, po szkole, w weekendy, w których czasem odrabialiśmy lekcje. Tęskniliśmy za dorosłością, ale nie wiedzieliśmy, co ona przyniesie.

Chcieliśmy upijać się szczęściem i tanim winem przy ogniskach. Jeść pizzę mrożoną albo bagietki z Lidla kupowane na przerwach w liceum. Pić sok bananowy opierając się o własne plecy, siedząc na trawie. Kupować kwaśne żelki i na siłę próbować je jeść. Całować się z kim popadnie. Nosić gitarę przewieszoną na plecach, uciekać przed policją, bo ogniska nad jeziorem są nielegalne.

Oj jak bardzo chcieliśmy wtedy wierzyć, że nasze życie właśnie tak będzie wyglądać. Że zawsze będzie beztrosko, lekko niebezpiecznie. Że jeden telefon do mamy czy dziadka i wszystko zostanie załatwione. Że jeśli impreza źle się potoczy, to ktoś odbierze i odwiezie do domu. Że na kaca Babcia da rosół albo sok z ogórków kiszonych. Że mama wypisze zwolnienie do szkoły i usprawiedliwienie za nieprzygotowanie. Że jak już kiedyś dorosnę, to nadal będę pamiętać o tym, żeby czasami leżeć na trawie, turlać się ze szczęścia i patrzeć na gwiazdy.

Jak ja wtedy durnie i z wielką naiwnością wierzyłam we wszystkie swoje ideały i miłość tę jedyną, największą. Że wokół niej zbuduję przyszłość i szczęście. Że to trwać będzie po wieki wieków amen. Że nigdy nie odczuję prawdziwego kaca, że nie stracę najbliższych i przyjaciół. Że zawsze będę duszą towarzystwa, gotową na flirty i podrywy dziewczyną z czerwonymi ustami i mini spódniczkami.

Jak to wszystko się zmienia.

I już nie ma tej miłości i przyjaciół obok. I daleko do mamy. I czasami nie ma się do kogo odezwać i aż głupio, że człowiek może czuć się tak samotnie. I mu wstyd przed sobą i światem, że minęło tyle czasu, a nadal wielkich osiągnięć na koncie brak. I nadal nie stać na sensowne mieszkanie i ciągle ten aneks kuchenny w za małym mieszkaniu. I jak sobie nie pościelisz, to się nie wyśpisz, i jak nie zrobisz zakupów to zwyczajnie będziesz głodna. I ambicja często nie idzie w parze z możliwościami na rynku pracy, a zarobki nie rosną wprost proporcjonalnie do wydatków na życie. I zamiast iść do przodu wciąż czujesz, że stoisz w miejscu. I boisz się kolejnego kroku i roku, bo może znów nic dobrego się nie wydarzy lub zwyczajnie nic się nie zmieni.

Czasem tak po prostu tęskno i szkoda, tych wszystkich zmarnowanych szans. I pytań, co by było gdyby.

Przeczytaj również

4 komentarze

  • Reply Jednorożec 30 stycznia 2019 at 22:24

    Boże, jakie to prawdziwe, jakbyś o mnie pisała haha. Tylko za te moje zmarnowane szanse akurat nie biorę odpowiedzialności…

    • Reply Paulina Hofman 31 stycznia 2019 at 11:40

      Hmm a kto zatem za nie odpowiada? Ja za te swoje zmarnowane szanse niestety odpowiadam i biorę to na klatę. Mam nadzieję, że będzie lepiej…

  • Reply Cataleya 1 lutego 2019 at 19:21

    10 lat temu wszystko było jakoś prostsze, świat wydawał się do zdobycia i wszystko przed nami, a teraz nadal wszystko przed nami tylko jakoś tego zapału brakuje… Nie ważne jakie kto miał życie, ja też odpowiadam za swoje zmarnowane szanse i tak samo mam nadzieję, że będzie lepiej. Nigdy nie jest za późno 🙂

    • Reply Paulina Hofman 4 lutego 2019 at 09:19

      Cataleya, to poczekamy razem na to wszystko lepsze! 🙂

    Zostaw komentarz