Emocje

2015.

31 grudnia 2015

Nie wiem czy ten rok był tak przełomowy, jak ten wcześniejszy, ale w tym roku znów szłam na chama do przodu. Rozpychałam się trochę, to fakt, ludzi też poprzestawiałam w inne miejsca, to fakt. Nie wiem czy dobrym pomysłem jest pisanie tego typu podsumowania, ale spróbujmy.

  • W styczniu tego roku przeżyłam prawdziwy romans. Romans, który można było śledzić z wypiekami na twarzy lub w piekarniku. Taki okraszony kłamstwem, intrygą, burzliwymi rozmowami po nocach, weekendem nad morzem, stekami i piwem. Taki, w którym gdybym mogła to bym chciała, w którym on nigdy nie chciał ani nie mógł. Poznałam też Olkę, którą kocham z całego serca, chociaż czasami mam ochotę utrzeć jej nos. Po 3.5 miesiąca w warszawskim Mordorze odeszłam z korpo na własnych siłach. Zmieniłam pracę.

  • W lutym tego roku poprzez aplikację, z której wszyscy korzystamy, ale wstyd się przyznać, poznałam najfantastyczniejszego chłopaka na świecie. Takiego, z którym można płakać i się śmiać, dzielić wszystkie trudne i smutne chwile i wiedzieć, że on kupi butelkę wina, żeby podtrzymać na duchu. Zaprzyjaźniliśmy się ogromnie i jestem zdania, że to najlepsza osoba, która pojawiła się w tym roku w moim życiu. Zaczęłam pracę, która sprawia mi ogromną radość i którą wiem, że chcę wykonywać.
  • Marzec i kwiecień to był czas trudny. Pojechałam do Łodzi z taką wielką obawą, że tam, przed sędzią i tymi innymi ludźmi, serce jeszcze raz mi pęknie. Że tym razem, nie będzie już czego zbierać, i po co. Przestałam być żoną. Wracając do Warszawy, to był czwartek, czekały na mnie dwie dobre dusze. Dostałam wtedy różowego delfina, którego nazywam “rozwodowym” i McFlurry z polewą czekoladową. W marcu też pierwszy raz poszłam na zajęcia z hip hopu.
  • W maju pierwszy raz w życiu wybrałam się na babskie wakacje. Takie z przetańczonymi nocami, rozmowami na plaży, drinkami do obiadu. Dostałam bukiet róż na imieniny i truskawki na śniadanie. I mnóstwo michałków jadłam w tym czasie…
  • W czerwcu pierwszy raz w życiu poleciałam do Francji. Zobaczyłam Wieżę Eiffla, piłam wino w paryskim parku. Chodziłam pięknymi uliczkami, zaufałam człowiekowi, którego wszyscy przekreślili, żeby przekonać się na własnej skórze, że ludzie nie są źli z natury. Moja pierwsza w życiu podwyżka!
  • W lipcu i w sierpniu pierwszy raz tak dotkliwie odczułam, że nie jestem już dzieckiem. Że nie mogę zerwać się z pracy, skoczyć nad jezioro. Zatęskniłam do beztroski, którą miałam rok wcześniej. Postanowiłam też doprowadzić do sytuacji, w której kiedyś nie będę pracować w biurze, na etacie, tylko będę pisać książki w ogrodzie, w którym będzie duży pies, wygodna ława z wielkimi poduchami, co by pod pupą było miękko. Spędziłam też wieczory nad Wisłą, takie prawdziwe, z alkoholem, znajomymi, głośną muzyką. Widziałam “nadwiślański świt”. 3 razy byłam też gościem Pytania na śniadanie i gotowałam na żywo pod własnym nazwiskiem jako Paulina Hofman, autorka bloga kulinarnego Smakowity kąsek.
  • Wrzesień był miesiącem pięknej znajomości, która z większych i mniejszych przyczyn nie miała zupełnie prawa bytu. To wtedy powstały teksty, które darzę wielkim sentymentem: Nigdy nie będzie takiego lata oraz Nawias to coś, co się liczy. Nauczyłam się dużo o sobie i uwierzyłam, że wciąż mam w sobie uczucia, którymi mogę obdarzać. Martwiłam się chwilami, że gdzieś to zgubiłam i wrzesień mi o tym przypomniał.
  • W październiku, wraz z przyjściem jesieni bardzo zatęskniłam. Za Mamą, napisałam wtedy do Niej/o Niej kilka słów (Dla Mamy).
  • Listopad był miesiącem wspomnień. Wspominałam ten wcześniejszy, w którym bardzo uwierzyłam, że odległość nie ma znaczenia, zajadałam wtedy belgijskie czekoladki i planowałam romantyczne kolacje i spacery. W listopadzie pierwszy raz skradziono mój tekst, tekst, który bardzo lubię i który został przetłumaczony na wiele języków (jeśli wiesz, co mam na myśli). Najpierw przypomniałam sobie, że są tacy mężczyźni a chwilę potem przerażona byłam tym, że ja to wszystko zwyczajnie, po ludzku, spierdoliłam. Dostałam też drugą w swoim życiu podwyżkę, pocieszyła mnie, jak pewnie się domyślacie… 🙂
  • Grudzień to pierwszy miesiąc w tym roku, w którym jestem tak absolutnie w harmonii ze sobą. Jestem zadowolona z tego kim jestem dziś, nie patrzę wstecz z rozgoryczeniem czy żalem do siebie. Zrobiłam wszystko tak, jak chciałam, czasami ponosiłam tego przykre konsekwencje, innym razem świętowałam sukcesy. Mam też bilety do Maroko, na luty, w ramach prezentu za dwie dobrze przeprowadzone kampanie na moim drugim blogu: Smakowitym kąsku.

Ten rok przyniósł mi mnóstwo pięknych ludzi, to rok w którym odważyłam się dla Was tutaj pisać. To rok w którym wspierałam Mamę, dawałam z siebie wszystko w pracy i korzystałam ze wszystkich okazji, które mogły dać mi szczęście. Jutro planuję bawić się w najlepsze z moimi ulubionymi. A przyszły rok? Mam nadzieję, że będzie piękny. Wasz również.

Jeśli chcecie się ze mną podzielić wydarzeniami, które na Was wpłynęły w tym roku, to proszę, śmiało!

Przeczytaj również

4 komentarze

  • Reply Katarzyna 31 grudnia 2015 at 13:51

    to był najgorszy, najbardziej wyczerpujący, najbardziej nerwowy rok w moim życiu, chociaż nie wiem czy był gorszy od tego poprzedniego… oby 2016 przyniósł mi choć trochę ulgi i szczęścia!
    przepraszam musiałam to chociaż napisać bo wiem, że nigdy nie wyjdzie to z moim ust
    i Tobie i sobie życzę przede wszystkim szczęścia w Nowym Roku:)

    • Reply Paulina Hofman 4 stycznia 2016 at 11:32

      Och, pisz kiedy chcesz, co chcesz. Mam nadzieję, że ten Nowy Rok przyniesie Ci ukojenie i że odpoczniesz. Przykro mi, że za Tobą ciężkie chwile, mam nadzieję, że mimo wszystko optymistycznie patrzysz na przyszłość.
      Życzę wszystkiego dobrego,
      P.

  • Reply ka 3 stycznia 2016 at 10:17

    cholernie lubie wszelkie podsumowania i rankingi, szczególnie te końcowo i noworoczne. przeczytałam wszystkie z dziesiątek moich ulubionych blogów, ale to ten wyżej jest moim ulubionym. mam ochotę cię wyściskać za każdy punkt, a potem przekupić butelką dobrego wina (nie narzekałabym, gdyby mogło to być też w paryżu :p), żebyś napisała jeszcze więcej. jakoś strasznie mi blisko do twoich słów!

    • Reply Paulina Hofman 4 stycznia 2016 at 11:06

      Ka, dzięki! 🙂 Chciałam to zrobić w trochę innym stylu, to moje wielkie podsumowanie, ale wyszło jak zawsze. Cieszę się z tego roku, na wino też bym się cieszyła!
      Ściskam, do napisania,
      P.

    Zostaw komentarz