Emocje

A co jeśli to wszystko zwyczajnie, po ludzku, spierdoliłam?

29 listopada 2015

A co jeśli to wszystko zwyczajnie, po ludzku, spierdoliłam?

Nie myślicie czasem w ten sposób? Z powodów bardziej lub mniej poważnych wracacie wspomnieniami do chwil, kiedy było dobrze. Do chwil sielankowych, szczęśliwych. Tych, do których się uśmiechacie i marzycie, żeby przenieść się w czasie. Żeby nic się od tamtego dnia nie zmieniło. Ani trawa żeby nie urosła, ani żeby uczucie nie wygasło.

A co jeśli teraz, po jakimś czasie, odkrywacie, że to była zła decyzja? Nasze wielkie miłości i ciche romanse, platoniczne uczucia, niezobowiązujący seks – wszystko to się kończy. Któreś z was podejmuje taką, a nie inną decyzję. Licząc się mniej lub bardziej z sercem tej drugiej. Czasami dotyczy to zerwania długoletniego związku, rozwodu, a czasami po prostu przerwania bzykania na zawołanie.

Mam trochę problem z tym, jak to niektórzy ludzie wracają. Takie duchy przeszłości. Po ciemku, gdy nalewacie wody do kubka, wyjadacie resztkę brownie albo rosołu. Czasami to jeden sms, telefon, rozmowa. Może kawa czy papieros i dziwnie to wraca. Jakieś fragmenty wcześniejszych obietnic, marzeń. Snuje się myśl: co poszło nie tak? Może to wina pogody, może zbyt dużej ilości wina lub glukozy w organizmie i nie wiesz co robić. Katujesz się przeglądaniem zdjęć czy słuchaniem piosenek, które będą przypominać, jak ona pachniała o 5 nad ranem. Znana melodia przyniesie ci na myśl podróż w nieznane, kiedy zatrzymywaliście się po drodze, aby kupić lody na patyku i coś do picia. Nagle pamiętasz. Datę pierwszej randki, upicia się, w jakich okolicznościach poznałaś jego znajomych i jakie kwiaty ci kupował.

Wracają te chwile, jak bumerang. Niekoniecznie tego chcesz, bo one bolą, bo lepiej zapomnieć i udawać, że ma się to wszystko jeszcze ciągle przed sobą. Lepiej jest czekać na nowe zachwyty, ochy i achy niż spróbować spojrzeć z dystansu na całość i mieć świadomość. Świadomość tego, że się zawaliło. Że to przez nas, z naszej przyczyny, przez nasz upór lub zachłanność. Przez zazdrość i złość. Przepadło. Nie ma.

Szczęścia, radości, miłości, orgazmu, planów i marzeń. Wspólnych żagli i biwaków. Grania w szachy i chodzenia na koncerty. Podwożenia jej do pracy i zabierania na kolację. Nie ma już wymyślania imion dla dzieci czy psa. Nie ma w chlebaku pieczywa, lodówka raczej pusta i w sumie jest niej tylko alkohol. I lód.

Jasne, możemy się oszukiwać, okłamywać siebie i wszystkich dookoła. A stojąc na czerwonym świetle w listopadowy wieczór, mając słuchawki na uszach, torebkę w dłoni, pomyśleć i przyznać się przed sobą: a co jeśli to wszystko moja wina i to był tylko mój wymysł?


Zdjęcie to kadr z filmu “Love and other drugs”, który bardzo Wam również polecam. Gra tam cudowna Anne Hathaway.

Przeczytaj również

3 komentarze

  • Reply Rudaa 5 grudnia 2015 at 00:15

    Cudownie piszesz! Aż się wzruszyłam. Znam to o czym piszesz bardzo dobrze. Niestety…

    • Reply Paulina Hofman 7 grudnia 2015 at 11:55

      Dziękuję. Ja się wzruszam za łatwo chyba…

      Ściskam.
      P.

  • Reply magda 16 sierpnia 2016 at 09:54

    Właśnie tak się czuję, nic dodać, nic ująć. Jeszcze nic się dobrze nie zdążyło zacząć, chociaż może biorąc pod uwagę okoliczności to nawet lepiej, ale ja już na starcie po prostu spierdoliłam. Ze strachu, z tej mojej emocjonalnej niepełnosprawności, bo jeśli z góry założę, że to frajer to wtedy przynajmniej będzie mi łatwiej i wszystko potoczy się według mojego planu. Nawet jeśli to nie do końca taki frajer jak myślałam (jak chciałam?). Ale może ważne żeby wyciągnąć z tego lekcję na przyszłość? Wierzę, że każdy staje na naszej drodze z jakiegoś powodu. Może czasem musimy się sparzyć i spierdolić, żeby kolejnym razem nie popełnić już tego błędu.

  • Zostaw komentarz