Emocje

Gdzie ta czułość, ta namiętność?

12 sierpnia 2015

Chwilami bardzo się boję tego, co się dzieje wokół. Tego, jakie są teraz kobiety, co reprezentują sobą mężczyźni. Boję się tych typów macho, playerów, grania na uczuciach, złudzeń, obietnic bez pokrycia. Nie wiem co robić, kiedy ktoś prawi mi komplementy, bo wiem do czego to prowadzi. Nie wiem co robić, gdy ktoś ujmuje moją twarz w dłoniach, bo wiem, czego oczekuje w zamian. Mam problem z tym, że teraz każdy czegoś oczekuje. W sensie, wiesz. Seksu. Tak po prostu. Wyzbytego z uczuć. Chcemy tylko uniesienia, chwilowego zatracenia się.

Nie chcę chodzić do łóżka z kimś, kto mnie dopiero poznał. Chcę, żeby ktoś mnie lubił ze względu na to, że jestem miłą, interesującą dziewczyną, mam zainteresowania i pasje, realizuję się. Nie chcę, żeby ktoś mnie lubił za to, co zrobiłam lub czego nie. Za to, że poszłam do łóżka na pierwszej, drugiej czy trzeciej randce, albo za to, że nie poszłam. Chciałabym, żeby w sprawach łóżkowych wciąż było miejsce na uczucie. Żeby chciało się czekać na ten moment, tak, jak to było kiedyś. Żeby wciąż mogło być magicznie, żeby pierwszy dotyk był wręcz nieśmiały. Jasne, dyktowany pożądaniem, namiętnością, ale wciąż czuły.

Chciałabym, żeby ktoś mnie przytulił do serca.

Poznajecie się, wypijecie piwo czy dwa, idziecie do łóżka. Bum. Koniec złudzeń – nie zdążyliście poznać swoich zainteresowań, nie wiesz, jakiej muzyki on słucha, albo w zasadzie czym się zajmuje. Uprawialiście seks, okej, jesteście zaspokojeni, może nawet pogadacie jeszcze trochę nad ranem. Może nie. Mechaniczne, automatyczne zachowanie.
Gdzie w tym wszystkim miejsce na przygryzienie wargi, na delikatne złapanie się za ręce? List na ławce, cukierek w torebce, jajko niespodziankę na drugim spotkaniu. Przerywanie zbyt długiego patrzenia w oczy, odgarnięcie włosów, zdjęcie rzęsy z policzka drugiej osoby. Gdy widzisz, że zbliża się do ciebie obca dłoń, chwilowo się odsuwasz, bo nie ufasz, bo nie jesteś pewna. Potem się poddajesz. Podnosisz wzrok, dajesz sobie zdjąć tę rzęsę czy odgarnąć kosmyk włosów. Pozwolisz na położenie jego dłoni na twoim kolanie, napiszesz w nocy smsa, że w sumie ci go brakuje. Okażesz czułość na tysiąc sposobów tak, aby wiedział, że dla ciebie to coś znaczy. On nie zaprowadzi cię do łóżka przy pierwszej, lepszej okazji, z szacunku do tego, co właśnie tworzycie.

Tworzycie historię, relację. Opowieść o czymś, co ma potencjał. Nie wiem czy to będzie coś poważnego, czy może nie dogadacie się. Chciałabym tylko, żebyście pamiętali, że to nie jest tak, że można się wyzbyć uczuć wszelkich. To nie o to chodzi. Kobiety, które są teraz tak bardzo nastawione na sukces, na karierę też chciałyby uczuć, mężczyźni wysocy, potężni i wpływowi chcieliby ukojenia nerwów. A przynajmniej mam taką nadzieję, że chcieliby, i one chciałyby.

Nie chcę, aby seks z czasem stał się tylko aktem, zaspokojeniem potrzeby fizjologicznej. Ciągle naiwnie wierzę, że to zbliża niesamowicie, że kładąc się z kimś do łóżka mamy ochotę obudzić się obok tej osoby kolejnego ranka. Że nie uciekniemy, że oni nie uciekną. Że wszyscy damy sobie szanse, chociaż tyle. Idąc do łóżka z kimś nagle odsłaniasz swoje niedoskonałości, pokazujesz to, jaka jesteś, bez ściemy, bez retuszu, bez ukrywania tego i owego. Tylko ty i on. Takie zachowanie wymaga odwagi, przynajmniej kiedyś wymagało. Teraz dzieje się wszystko szybko, za szybko, intensywnie, ale też powierzchownie.

Nie chcę generalizować, ale mam z tym trochę problem. Nie zgadzam się z tym wewnętrznie, mimo że sama czasami znajduję się w podobnych sytuacjach. Jednak nie chcę. Nie chcę i już.

Ciągle naiwnie wierzę, że jeden dotyk może sprawić, że grunt usunie się nam spod nóg, że zaczaruje nas totalnie i seks wyniknie z chęci odczuwania czułości, namiętności i miłości, nie tylko z potrzeby.

Przeczytaj również

8 komentarzy

  • Reply Rafał 12 sierpnia 2015 at 12:20

    Paulino, wydaje mi się, że możesz popełniać pewien błąd. Nie w ocenie konkratnej sytuacji ale ogólnie, w założeniach, które przyjmujesz.

    Zakładasz, że w dzisiejszych czasasch ludzie szukaja tylko czegoś przelotnego i nie wierzą w powolne, cierpliwe poznawnie siebie i rozwijanie związku. Że chcą mieć dużo, teraz, a tak sie nie da.

    Dlaczego się nie da? Może sie to wydarzyć i dzieje się na całym świecie.

    Dlatego nie można z góry wykluczac, że z czegoś przelotnego niczego kompletnie nie będzie i trzeba to olać. Przelotny seks i tyle, nie ma się co zastanawiać.

    Tak samo jak nie można uważać, ze z czegoś powolnego musi wyjsc cos dobrego i długotrwałego. 4-5 randka, zero seksu ale jest fajnie, przyjemnie – z tego musi coś wyjść bo nadal się do mnie tak słodko uśmiecha a ja czuję motylki w brzuchu.

    W obu scenariuszach można popelnić podstawowy błąd. W obu sytuacjach trzeba założyć, że relacja może pójść w dwie strony i podchodzić do tego realnie.

    Jesli jest dobrze i dobrze sie z tym czujesz to kontynuuj ale bez zbytniej przesady bo się spalisz. Jesli nie to nie olewaj calkowicie bo efekt może być identyczny jak w sytuacji opisanej w poprzednim zdaniu. Podchodź do tego realnie. Nie zmieniaj nagle swojego życia, bądż sobą.

    Pamiętaj, że podstawą jest harmonia. Wewnętrzna i zewnętrzna. Każde jej załamanie powoduje komplikacje w relacjach. A on z czasem prowadzą do destabilizacji. Można je korygować, oczywiście. Jednak chyba lepiej kierować się zdrowym rozsądkiem.

    Powtórzę raz jeszcze, bądź sobą, nie zatracaj się nie przejmuj się na zapas 😉

    • Reply Paulina Hofman 12 sierpnia 2015 at 13:05

      Pisałam w tekście, że nie chcę generalizować, ale taki osąd zbudowałam na podstawie obserwacji życia swojego czy znajomych… 🙂
      Ja po prostu się trochę boję i trochę żal mi tego, że znakomita większość z nas albo chce właśnie czegoś prostego, bez komplikacji, albo nie potrafi się przyznać, że chce czegoś innego.
      Myślę, że wszystkich nas łączy w dużej mierze niezdecydowanie. Nie wiemy czego chcemy, czego oczekujemy, czego chcą od nas inni.
      Mamy tak dużo do wyboru, że kręci nam się w głowach, zapijamy to jednak kawą i udajemy, że jest okej 🙂 Zamiast zastanowić się nad tym, dlaczego dzieje się tak, a nie inaczej. Spełniamy oczekiwania innych, a nie swoje.

      A ja spróbuję:) Dzięki Rafał!

  • Reply Usagi 12 sierpnia 2015 at 14:03

    Piękne. Takie życiowe. Jakbym czytała o sobie.

    • Reply Paulina Hofman 12 sierpnia 2015 at 15:05

      Dziękuję 🙂 To chyba dobrze, że odnajdujemy się w tych historiach opowiadanych przez innych. Może kiedyś nauczymy się uczyć na ich błędach, niekoniecznie popełniając swoje własne.
      Ściskam, P.

  • Reply Jasiek M 13 sierpnia 2015 at 21:59

    Smutny tekst.
    Garść moich refleksji, bo akurat wróciłem z randki (bez seksu), wypiłem piwo i zaraz idę spać (bez seksu).
    W życiu jest tak, że dostajemy to na co się zgadzamy.
    Mamy więcej tego co praktykujemy
    Jeśli się na coś zgadzamy i bierzemy to, to bierzemy to ze wszystkimi plusami i minusami, z korzyściami i konsekwencjami.
    Wcale nie uważam, żeby przygodny seks z osobą, której nie znamy (albo znamy z 1-2 spotkań) wymagał odwagi.
    Sto razy więcej odwagi wymaga pocałowanie koleżanki.

    Przyciągamy też pewien określony typ ludzi – warto się zastanowić: “dlaczego ja w ostatnim czasie przyciągnąłem takich a nie innych ludzi”.

    Każdy jest na innym etapie, każdy ma inne etapy do przejścia.

    “On nie zaprowadzi cię do łóżka przy pierwszej, lepszej okazji, z szacunku do tego, co właśnie tworzycie.” – nie, błędne założenie.
    To nie ma nic wspólnego z szacunkiem.
    Niech kobieta ma zasadę, że np. wcześniej niż na 3/4/5 spotkaniu nie idzie do łóżka – jeśli tylko potrzebuje.

    Prawda jest taka, że znajomości, w których seks pojawił się na 1-2-3 spotkaniu zazwyczaj traktuję się inaczej, specyficznie, raczej mało poważnie. Ale to nie jest reguła. Ale to często tak działa.

    “Gdzie w tym wszystkim miejsce na przygryzienie wargi, na delikatne złapanie się za ręce?” – nie ma miejsca, bo są różne typy relacji. Są relacje koleżeńskie, są romanse (kiedyś się to pięknie nazywało romansami, dziś to się nazywa raczej seks bez zobowiązań), są materiały na związki i są związki. Ale z takiej relacji opartej na seksie (bo akurat nic ciekawszego nie mam do roboty) raczej trudno wykuć materiał na związek.

    Dlatego jak szuka się czegoś poważniejszego to nie warto brnąć w takie relacje – no chyba, że chcemy seksu bez zobowiązań i na luzie. Ale wtedy to się nazywa hipokryzja – tak, sam w nią popadałem i nadal popadam. Dziwne jest też to, że dużo przygodnych relacji utrudnia tworzenie związków, więzi i tak dalej – przynajmniej przez jakiś czas. Bo dochodzi mechanizm “to mi się w niej/nim nie podoba, to znajdę następną/następnego”. Jak się poznaje kilka dziewczyn/facetów tygodniowo; jak się sypia z kilkoma różnymi miesięcznie to taki mechanizm się utrwala. Można go być świadomym lub nie. Może nie u każdego. U mnie tak. U ludzi, których troszkę coachowałem też. U części znajomych też.

    Większość facetów myśli, że to pomaga, że doświadczenie to jakiś magiczny środek na ich problemy w relacjach. Myślą – bo ja zaliczyłem tyle i tyle dziewczyn, więc jak już poznam tę jedyną to będę wiedział “co z nią zrobić”. Poniekąd jest to prawdą, ale tylko do pewnego stopnia. Od pewnego momentu takie relacje już kompletnie nic nie wnoszą, są jałowe, zaciemniają spojrzenie na emocje i uczucia, i tak naprawdę utrudniają.

    Z mojego doświadczenia seks wcale szczególnie nie zbliża. To mit romantyków, a może tak to działa u kobiet. Bardziej zbliżyły mnie ciekawe rozmowy, picie piwa na ławce w parku, siedzenie do północy, oglądanie gwiazd, setka smsów, niż seks, nawet regularny.

    To tylko luźne myśli, nie bierz nic osobiście. Buziak na dobranoc. Ja idę spać.

    • Reply Paulina Hofman 17 sierpnia 2015 at 09:56

      Jasiek,
      jasne. Jest tak, że pocałunek, złapanie kogoś za rękę wymaga odwagi. Seks w obecnych czasach sprowadzony jest tylko do aktu, działania. Nie wymaga od nas poświęceń, zalotów, flirtów, praktycznie niczego.
      Wydaje mi się, że przy tym wszystkim zakładanie – nie idę do łóżka teraz, albo za tydzień albo za trzy, też niespecjalnie się sprawdza. Albo jest flow albo go nie ma. W ostatecznym rozrachunku to my mamy być zadowoleni ze swoich działań i ponosimy za nie odpowiedzialność.

      Moim zdaniem najpierw musimy się lubić, kumplować, lubić siedzieć razem na ławce, kupować czekoladę na poprawę humoru, dzwonić po pracy, trzymać kciuki za ważną rozmowę, później możemy uczyć się swoich ciał. Seks zbliża, ale musi działać to w dwie strony.
      Mnie seks angażuje, zawsze. Nie oddzielam go od uczuć, zwyczajnie nie potrafię.

      P.

  • Reply Jeżoczłowiek 14 sierpnia 2015 at 10:47

    TAK

    • Reply Paulina Hofman 17 sierpnia 2015 at 09:32

      🙂
      haha dobrze, że bez kropki nienawiści…

    Zostaw komentarz