Październik i listopad to taki czas, że niby się nie łamiemy, niby się cieszymy, że możemy nosić ładne botki i płaszczyk w bordowym kolorze leży jak ulał, to jednak chwilami mamy parszywy nastrój. Co robimy, gdy nastrój kiepski? Raczymy się ckliwymi filmami, najchętniej tymi do płaczu, niekoniecznie romantycznymi. Dobijamy się. Mamy ochotę na coś, co będzie wymówką do szlochania w poduszkę i wyrzucania na podłogę przy łóżku kolejnej chusteczki. A potem chcemy, żeby ktoś o nas zadbał, ale to zostawmy na inny czas… 🙂
Moja przyjaciółka Natala ma to do siebie, że lubi trudne filmy. Umieranie, choroby, do tego złamane serca i poważne rozterki- to właśnie Jej klimaty. Gdy niedawno rozmawiałyśmy przez telefon zapytała czy znam właśnie jakiś ciężki film, ja trochę z przymrużeniem oka powiedziałam, że to przecież Jej działka… 🙂 Sytuacja wygląda jednak tak, że czasami oglądam z Nią filmy i postanowiłam przyjść Wam z pomocą. Tak więc zabieram Was dziś w podróż z filmami, które są świetną wymówką do pociągania nosem w każdej możliwej chwili, mam nadzieję, że Natala popiera moje zestawienie!
1. Now is Good- mamy młodą, chorą, dziewczynę, która poznaje absolutnie przystojnego chłopaka. Słodko- gorzka opowieść o tym, jakie uczucia towarzyszą ludziom w ciężkich chwilach. Mimo iż nie popieram stosunku dziewczyny do rodziców, to po części mogę chyba ją zrozumieć. Wydaje mi się, że jest to taki stan, w którym jest się złym na cały świat. Dakota Fanning jako Tessa, która chce spełnić swoje marzenia. Wielki plus za muzykę- np. piosenkę Ellie Goulding – I Know You Care <3
2. Marley & Me- cudownie ciepły film z Jennifer Aniston i Owenem Wilsonem. Jest tak: dziewczyna chce dziecka, facet kupuje jej psa myśląc, że będzie przy nim łatwiej niż przy dziecku, na które nie jest gotowy… 🙂 Mamy mnóstwo śmiesznych sytuacji, które powodują, że bardzo przyzwyczajamy się do Marleya i mamy ochotę go wyściskać jak własnego. Kocham psy. Wiecie, że w moim sercu od kilku lat jest Nila i gdy oglądałam ten film to… Ach, nawet Wam tego nie napiszę, musicie obejrzeć go sami 🙂
3. Hachi: A Dog’s Tale- niezwykły film. Magiczny, pouczający, przepięknie zrealizowany. Film oparty na prawdziwych wydarzeniach. Parker Wilson to postać grana przez Richarda Gere. Mężczyzna jest profesorem, pech chciał, że któregoś dnia na dworcu znajduje porzuconego szczeniaka. Oczywiście ku niezadowoleniu żony, Parker postanawia przygarnąć na jakiś czas psiaka, jednocześnie wciąż szukając dla niego domu. Po pewnym czasie wiadomym jest jednak, że Hachiko zostanie w rodzinie Wilsonów:) Odprowadza swojego pana na dworzec i czeka tam na niego, gdy ten wraca z pracy… Jednak czy zawsze będzie miał na kogo czekać?
4. My Sister’s Keeper- Sara Fitzgerald (Cameron Diaz) to matka dwóch dziewczynek. Niestety jedna z nich choruje, a druga, młodsza, odmawia zgody na kolejną operację, która mogłaby pomóc chorej dziewczynce…Ba, ta nawet wynajmuje prawnika, aby ograniczył prawa rodzicielskie jej własnej matce. Czy takie działanie jest konieczne? Czy dziewczynka, która żyje ze świadomością tego, że urodziła się po to, aby wspomagać leczenie siostry, postępuje fair? Co na to wszystko chora Kate? Dużo rozterek etycznych i dużo, dużo emocji, ale film piękny, dlatego warto.
5. PS.I love you- z tym filmem miałam problem. Podchodziłam do niego 2 razy. Pierwszy raz go nie poczułam, za drugim razem już się kompletnie poddałam magii tego obrazu. Hilary Swank gra Holly, kobietę, która właśnie straciła mężczyznę swojego życia. Jak się domyślacie- nie umie i nie chce sobie z tym poradzić. W dniu swoich urodzin dostaje jednak prezent… Gerry czyli jej zmarły mąż (w tej roli cudowny Gerard Butler) postanawia pomóc jej się uprać z nową sytuacją. W jaki sposób? Domyślacie się pewnie… 🙂 A jeśli nie to i tak musicie sami się przekonać co i jak!
Wiecie, mam kilka filmów w zanadrzu więc jeśli będziecie potrzebować kolejnych wyciskaczy łez, niekoniecznie romantycznych, to dajcie znać w komentarzach:) Oglądaliście wymienione przeze mnie filmy? Na którym wzruszyliście się najmocniej?
Brak komentarzy