Jeśli stawiasz ultimatum w związku to znaczy, że nie jesteś pewny.
Nie jesteś pewny, nie ufasz całkowicie, podświadomie próbujesz sabotażować coś/kogoś/sytuację w której się znalazłeś. Nie jesteś wystarczająco silny, by zaakceptować stan rzeczy, który zastałeś. Chcesz zmieniać, dopasowywać, na siłę. Czasami dzieje się to z głupoty, czasami ze strachu, wynika z niedojrzałości i zachłannego podejścia do życia. Czasami po prostu jest to ostateczność.
Znaczenie tego słowa trochę mnie przeraża – od ultimatus ‘ostateczny’ z późn. łac. ultimare ‘kończyć się; być ostatnim’ od łac. ultimus ‘najdalszy; ostatni; ostateczny’) [1] – w prawie międzynarodowym żądanie jednego państwa wobec drugiego spełnienia określonych warunków w określonym czasie pod groźbą wojny. Potocznie ultimatum oznacza wysunięcie żądań, których niespełnienie pociągnie za sobą dramatyczne następstwa.
(źródło: Wikipedia.pl)
Chcesz tu i teraz. Chcesz szybko. Chcesz być w centrum uwagi i zainteresowania. Nie chcesz się dzielić. Chcesz decyzji, która określi Twoją przyszłość bliską lub daleką.
Co dzieje się z osobą, która znajduje się między przysłowiowym młotem i kowadłem? Co dzieje się z osobą, która godzi się na ultimatum? Jak to świadczy o jej charakterze, dojrzałości?
Czy w imię wyższego celu warto jest zatracić cząstkę siebie, zrezygnować z 1/10 szczęścia na rzecz drugiej osoby? Czy nie powinno być tak, że w każdej sytuacji podejmiemy starania po to, aby pójść na kompromis.
—
W imię czego rezygnujesz? W imię związku, który trwa chwilę? Przyjaźni, która nie do końca spełnia nasze oczekiwania?
Po co?
Dla mnie sam proces stawiania komuś ultimatum jest akceptowalny tylko w przypadku realnego zagrożenia mocnej więzi poprzez osoby trzecie. Takie, które chcą coś zburzyć, takie które nie są wartością dodatnią w tym równaniu.
W każdym innym przypadku tego nie akceptuję i nie szanuję.
Brak komentarzy